Historia

 

Przepiękna budowla znajdująca się w żyrowskim paku zwana jest przez miejscową ludność zamkiem. Lecz po względem architektonicznym jest to pałac, gdyż stanowi reprezentacyjną budowlę mieszkalną, pozbawioną –

w przeciwieństwie do zamku – cech obronnych.

Niestety nie zachowały się dokumenty umożliwiające odtworzenie pierwotnego planu budowli. Trudno też dociec kiedy rozpoczęto budowę tego pałacu. Ostatni jego właściciel hrabia Edvin von Sierstorpff (mieszkający obecnie

w Monachium), na podstawie posiadanych pałacowych archiwów twierdzi, że najpierw Cystersi wybudowali w Żyrowej klasztor, który w następnych stuleciach został przebudowany na pałac.

Informacje o Cystersach w Żyrowej potwierdzają również materiały źródłowe do których miałem dostęp. Wynika z nich, że około 1285 roku, książę Bolesław Opolski, nadał żyrowskie dobra Cystersom z Jemielnicy, którzy – około 1300 roku – wybudowali w Żyrowej murowany kościół w stylu wczesnogotyckim. A zatem, historia żyrowskiego pałacu sięga przełomu XIII i XIV w.

Pierwszymi właścicielami pałacu byli Zyrowscy. Ród Zyrowskich należał do śląskiej szlachty pochodzenia polskiego. 17 kwietnia 1361 roku, Stefan Zyrowski, jak również Teodor z Wysokiej i Tomasz z Kamienia Śląskiego – wszyscy stanu szlacheckiego – występują jako świadkowie w liście fundacyjnym dla zakonników z jemielnickiego klasztoru w Wielkim Kamieniu (teraz Kamień Śląski). Żyrowa została przekazana Zyrowskiemu za zasługi wojenne z Turkami. Jak potwierdzają dokumenty, rycerz Zyrowsky walczył po stronie cesarstwa austriackiego. Ponadto Zyrowscy posiadali jeszcze nieduży zamek na wzniesieniu w Oleszce, a po 1515 roku kupują – od rodziny Strzałów – Porębę. Na początku XVI w. Zyrowscy przechodzą na protestantyzm. W 1526 roku usuwają katolickiego księdza, i kościół w Żyrowej przechodzi w ręce protestantów. Tym samym – w myśl zasady „cuius regio, eius religio” czyli czyja władza tego religia – wszyscy mieszkańcy muszą również przyjąć tę religię. Z dokumentów wynika, że jeden z kaznodziejów był synem szewca z Rozwadzy, który mieszkał w domu parafialnym przy bramie wejściowej do pałacowego parku. Dom ten stoi jeszcze do dziś: jest kamienny, kryty papą.

         Zyrowscy po przejściu na protestantyzm, nie bacząc na możliwość utracenia wpływów na dworze cesarskim, w bitwie pod Białą Górą koło Pragi, walczą po stronie protestanckich Czechów, przeciwko katolickiej Austrii. Oczywiście nie spodobało się to cesarzowi Austrii, Ferdynandowi II, który w 1629 roku, wytoczył Georgowi Fryderykowi proces o zdradę stanu. Wolą cesarza, Zyrowski został skazany na dożywotnie więzienie i konfiskatę dóbr obejmujący Żyrowę, Krępnę Jasionę i Oleszkę, zaś jego rodzina – na wygnanie.

Kolejnym władcą żyrowskiego pałacu jest ród Gaszynów, który wywodzi się spod Wielunia. Gaszynowie walczyli w wojnie trzynastoletniej (1618 – 1648),

u boku austriackiego cesarza. Za dochowanie wierności cesarzowi i poparciu w zwalczaniu protestantów uzyskali  Gaszynowie – w roku 1632 – tytuł dziedzicznych hrabiów austriackich z przydomkiem  „von Rosenberg” (Olesno), a nieco wcześniej, w 1621 roku, baronostwo od Czechów. Zaś w 1652 roku jeszcze tytuł hrabiów Rzeszy (Reichsgraf).

Otrzymanie tytułów sprawiło, że postanowili zmienić pisownię swojego nazwiska na von Gaschin, choć często podpisywali się z francuska, de Gaschin.

Dobra żyrowskie, za 24 tysiące talarów kupił - 13 marca 1631 roku - Melchior Ferdinand Gaszyn, którego młodszy brat Jan Jerzy Gaszyn, póślubił w 1630 roku dziedziczkę Wysokiej - Zuzannę Dzierżanowską.

Melchior Gaszyn usunął z Żyrowej protestanckiego kaznodzieję i przekazał kościół do parafii w Jasionej jako "Mater adiuncta ", zgodnie z obowiązującym wówczas prawem kościelnym - parafia, która przeszła na protestantyzm, nie mogła ponownie zostać katolicką

Hrabia Melchior zaraz po kupnie Żyrowej zaczął przebudowę rezydencji Zyrowskich. Trwała ona 13 lat ( do 1644 roku).

Wojna trzydziestoletnia nie oszczędziła także Żyrowej. Stara droga

z Żyrowej do Kamienia pełna była różnych kapliczek i krzyży, miejsc po poległych tu żołnierzach. Także pałac żyrowski musiał przejść stan oblężenia wojennego, wskazują na to dwa popiersia wojskowych i dwa zapalone bombowe lonty nad drzwiami głównego wejścia. Najprawdopodobniej w pałacu stacjonowali żołnierze.
          Hrabia Melchior był w tym czasie Naczelnikiem Księstwa

Opolsko-Raciborskiego. Z urzędu był zobowiązany dbać i zdawać relacje

z ochrony kraju Naczelnemu Wodzowi wojsk cesarskich. W liście z 23 września 1639 roku do Oberregenta Melchior Ferdinantd von Gaschin między innymi informuje, że "... Graf Mansfeld rozbił swoją kwaterę na wyspie przy katedrze we Wrocławiu. Książęta i Zgromadzenie Stanów dostarczają Jego Cesarskiej Mości 100 pół korców owsa i jęczmienia i trzykrotną ilość żyta, jak i 1500  mężczyzn do piechoty. "

Prezentując - oczywiście w wielkim skrócie - sylwetkę właściciela żyrowskiego pałacu, należy jeszcze dodać, iż to właśnie hrabia Melchior, który był człowiekiem bardzo pobożnym, powziął zamiar by dla nieustającego kultu

św. Anny, sprowadzić do kościoła na Górze św. Anny ( zwaną wówczas Górą św. Jerzego) ojców Franciszkanów - Reformatorów (oficjalnie zwanych Zakonem Braci Mniejszych) Prowincji Małopolskiej w Krakowie.

Hrabia Melchior Ferdinand von Gaschin zmarł - w 1665 roku - bezdzietnie. Sprzeczne źródła mówią, że ożeniony był z hrabianką Wilhelminą Marią von Oppersdorf, zaś inne - że nie był nigdy żonaty. Wszystko wskazuje, że zmarł jednak w stanie bezżennym. Pochowany został w kaplicy rodowej Ojców Dominikanów w Raciborzu. W testamencie polecał zakonnikom dokończenia obiektów sakralnych na Górze św. Anny, a swojemu następcy napisał między innymi "Jedynym źródłem utrzymania zakonników jest jałmużna, dlatego aby z nędzy nie porzucili tego miejsca

– konieczną – jest  nieustanna dla nich pomoc. Jeżeli stanie się inaczej, Bogu trzeba będzie zdać z tego rachunek. "

Spadkobiercą Majoratu po Melchiorze został jego bratanek - Georg ( Jerzy ) Adam von Gaschin, późniejszy cesarski radca i zarządca księstw opolskiego i raciborskiego. Georg Adam zmarł w 1719 roku, a spadkobiercą został jego syn Franz Karl. W pałacu żyrowskim Gaszynowie ciągle coś dobudowywali, poszarzali. Ostatni remont został przeprowadzony w 1781 roku. Niestety ród Gaszynów zaczął powoli upadać, gdyż nie miał - jak ongiś na dworze austriackim - uznania i wpływów na dworze pruskim ( w 1763 roku w wyniku wojen śląskich, które rozpoczęły się w 1740 roku pomiędzy Prusami a Austrią - Śląsk, czyli i Żyrowa również, przechodzą pod panowanie pruskie).

W 1831 roku Gaszynowie sprzedają Porębę i Górę św. Anny, a w 1852 roku, ostatni z Gaszynów - Leopol, sprzedaje Żyrowę posłowi Królestwa Pruskiego, Max Friedńch Carl Franz Grafen von Hatzfeld – Schoenstein i generałowi August Grafen von Nostiz. Następnie dobra żyrowskie wraz z pałacem sprzedano –

w 1864 roku – braciom Goedecke, którzy w 1868 roku odsprzedali ją Sędziemu Sądu Najwyższego – Edurd Guradze.

Ostatni właściciele nie dbali o pałac, gdyż nie inwestowali ani też nie przeprowadzali remontów. Przez kilkanaście lat pałac w Żyrowej był nie zamieszkały. Dopiero w 1899 roku bogaty Amerykanin kupił żyrowski pałac w prezencie ślubnym dla swojej córki, dodając jeszcze do posagu pół miliona ówczesnych niemieckich marek. W ten właśnie sposób rodzina Francken - Sierstorpff stała się właścicielem pałacu. Młoda amerykanka bardzo lubiła stare meble i obrazy. Pałac szybko zapełnił się stylowymi komodami, szafami, stołami i krzesłami. W roku 1899 oraz w latach 1904 - 1911 włożono sporo pieniędzy w remont chcąc doprowadzić pałac do starej świetności.

W 1910 roku żyrowski pałac odwiedził Grossherzog ( Wielki Książę ) Franz Friedrich Ferdinand von Mecklenburg - Strehlitz, drugi w hierarhi po cesarzu w państwie. Miała to być próba generalna przed przyjazdem cesarza Wilhelma II w następnym roku. W Żyrowej przygotowano wszystko na powitanie tak dostojnego gościa. Zamek został wypucowany; służba otrzymała nowe ubrania, pięciu leśniczych codziennie trenowało grę na trąbkach myśliwskich ( Wielki Książę, a następnie i cesarz, mieli uczestniczyć w polowaniu). W buczynie rozsypano na długości jednego kilometra - na blaszanych beczkach - bengalski proch, który miał być zapalony w chwili, gdy Wielki Książę zbliżać się będzie do Żyrowej. Przed wejściem do parku ustawiono 60 rakiet, a tuż i przed willą , która miała być jego rezydencją, powieszono olbrzymi transparent składający się z trzech liter FFF, inicjałów Wielkiego Księcia. Na stacji kolejowej w Zdzieszowicach czekał zaprzęg z czterech siwych rumaków. Pociąg pośpieszny  z Berlina, który nigdy się tam nie zatrzymywał, w tym dniu miał zrobić postój. Pech chciał, że pociąg spóźnił się a całą godzinę , a przez przypadek, drogą do Żyrowej jechał baron

von Falkenhausen. Kiedy ludzie w buczynie zobaczyli światła na drodze, byli pewni, że to Wielki Książę jedzie. Zapalili więc bengalskie ognie. Cała buczyna stanęła w sztucznych ogniach. Kiedy Wielki Książę kilka minut później podjechał pod stojącą w parku willę, zapalono przygotowanych 60 rakiet. Zrobiło się jasno, a przestraszone konie galopem skierowały się w stronę krzaków. Tylko szybkiemu refleksowi koniuszego ( był nim wówczas pan Heinze ),  zdołał utrzymać konie w cuglach, można zawdzięczać, że Wielkiemu Księciu nic się nie stało. Mimo tej przygody, dostojny gość dobrze ocenił przygotowania Żyrowskiego pałacu, gdyż w grudniu 1911 roku, Żyrowę odwiedza cesarz, czyli Kaiser Wilhelm II, który razem z właścicielem pałacu, hrabią von Sierstorpff, studiował w Bonn.

Polowanie było udane, a cesarz na pamiątkę swojego pobytu w Żyrowej, posadził koło "studzianki" dąb, który dziś jest okazałym drzewem.

W 1928 roku umiera amerykańska hrabina Mary von Franeken - Sierstorpff. Mimo prośby ,urząd biskupa we Wrocławiu nie zezwolił na pochówek w specjalnie przygotowanym pod ołtarzem w miejscowym kościele - grobowcu, ponieważ nie była katoliczką. Hrabina została pochowana na zewnątrz kościoła, a przygotowany grobowiec zasypano. Nowy grobowiec wybudowano w bocznej kaplicy, w której zostali pochowani Graf Johann i jego poległy syn Lutz. Grafina Mary na ponowną prośbę i zgodę samego biskupa Bertram - pochowana została w kaplicy. W rewanżu, Graf wyraził zgodę na przepisanie gruntów na których stał kościół

i plebania, na własność kościoła katolickiego w Żyrowej.

Kiedy do władzy dochodzi Hitler, syn hrabiego Klemens, mieszkający od śmierci hrabiny w pałacu, opuścił Żyrowę, udając się do Ameryki. Najprawdopodobniej powodem wyjazdu było to, że ówczesne władze chciały by hrabia transferował posiadane dolary do Niemiec. Widząc sytuację w Niemczech - nie chciał tego zrobić. Wkrótce po nim, Żyrowę opuszcza żona hrabiego Klemensa.

W czasie II wojny światowej w żyrowskim pałacu znajdowało się archiwum wojskowe III Rzeszy, dlatego był on dobrze strzeżony i nie ucierpiał na skutek działań wojennych. Kiedy wojska rosyjskie wkroczyły do Żyrowej, zamierzali również wejść do pałacu. Ówczesny zarządca pan Stanusch nie dał im kluczy, wiec go zastrzelono. Wnętrze pałacu zostało zrabowane i zdewastowane.

Pod koniec 1945 roku, w wyniszczonym pałacu zorganizowano dom dla sierot - ofiar powstania warszawskiego, a następnie prewentorium dla dzieci. Administracyjnie pałac należał do Zespołu Opieki Zdrowotnej w Krapkowicach, a później w Kędzierzynie-­Koźlu.

W latach 1958 - 1960 przeprowadzono adaptację, która nie zmieniła bryły pałacu. Natomiast w 1982 roku remontowano dach, stropy, rynny i rury spustowe.

Zła sytuacja finansowa Zespołu Opieki Zdrowotnej doprowadziła do zamknięcia prewentorium ( w 1982 roku ), co oznaczało pozostawienie pałacu bez właściciela.

Kolejnymi właścicielami pałacu stają się Opolanie, którzy przeliczyli swoje możliwości finansowe i nie byli w stanie ani zagospodarować pałacowych pomieszczeń, ani tym samym przeprowadzić koniecznych prac remontowych. Pałac popadał w dalszą ruinę.

W 1985 roku nowym właścicielem pałacu zostaje " REMAK " , uznana opolska firma. Firma obiecywała przywrócenie dawnej świetności pałacu zakładając, że "restaurowanie pałacu w Żyrowej jest czymś więcej niż zwyczajną odbudową. Jest przywracaniem narodowej kulturze cennej pamiątki i pięknej ozdoby."

Po wycofaniu się austriackiego inwestora szeroko zakrojone prace remontowe zostały przerwane, a firma "REMAK " sama nie była w stanie ponieść kosztów remontu. Brygady remontowe opuściły pałac . Jedynie stróż się ostał. Ale i z niego wkrótce zrezygnowano stwarzając tym samym doskonałą okazję dla złodziei. Wykradziono wszystko co się dało: stare piece kaflowe ( został tylko jeden), centralne ogrzewanie, rynny, klepkę, okna, a nawet dzwon z 1539 roku, nakrycia do studzienek kanalizacyjnych.

Mieszkańcy wsi oskarżają "REMAK" , że nie dopilnował majątku narodowego; pozwolił zniszczyć i dokonać kolejnej grabieży tego, co już naprawiono. Zaś "REMAK" wytyka mieszkańcom Żyrowej, że przyglądają się jak złodzieje dewastują pałac.

Wytykanie błędów już nic nie zmieni. Może kolejne działania "REMAKU" , które ostatnio zostały podjęte w celu zabezpieczenia pałacu zostaną sfinalizowane.

 

Wykorzystano artykuł Ewalda Stefana Polloka ( Gazeta Zdzieszowicka nr 7 )